4.10.2011

FAU stanęło w obronie oszukanych pracowników w regionie Munster

W sobotę 9 kwietnia, FAU zorganizował protest przed biurem firmy Pflanzen-Teufel w Duisburgu, domagając się zaległych pensji dla dziesiątek pracowników. Pracownicy od miesięcy wegetowali w trudnych warunkach w Rhede, w okolicach Munster, czekając na swoje wynagrodzenia. Sprawa dotyczy zarówno pracowników pochodzących z regionu, jak i pracowników z Polski. Niektórym pracownikom firma jest winna ponad 3 tys. euro. FAU domaga się, by firma odpowiedzialna za sytuację, Grenzland Produktions und Handels GmbH, natychmiast zapaciła zaległe pensje. Ponieważ firma nie zareagowała, zostaną wszczęte kroki, by odzyskać należności. 


Rolnictwo w regionie Dolnego Renu i Munster jest uzależnione od pracowników z Polski. Tysiące pracowników pracują przy hodowli roślin. Ta praca jest tak źle opłacana, że nikt na miejscu nie chce się jej podejmować. Ale nawet jak ktoś zgodzi się na takie warunki pracy w Kleve czy Borken, nie może mieć pewności, że otrzyma wynagrodzenie.
Tak właśnie się stało w przypadku firmy Grenzland Produktions und Handels GmbH, działającej w miejscowości Straelen w Dolnym Renie. Pracownicy tej firmy zwrócili się do FAU z prośbą o pomoc, gdyż od miesięcy otrzymywali jedynie częściowe wypłaty, często spóźnione. Polscy pracownicy skontaktowali się z FAU, gdyż przeczytali informację, że FAU wsparła polskich pracowników w Dortmundzie w zeszłym roku w podobnej sprawie o niewypłacone wynagrodzenie.
FAU z regionu Munster skontaktowało się z pracownikami w Rhede (okrąg Borken). Wkrótce stało się jasne, że kilkudziesięciu polskich i niemieckich pracowników miało zaległości w wypłacanych pensjach czasem ponad 3 tys. euro.

Dokładnie zbadano umocowanie prawne pracodawcy. Firma została zarejestrowana jako spółka z o.o. (GmbH) w grudniu 2009 r. Dwoma udziałowcami są Matthias Steverding i Michael Klein, formalnie mieszkający w Duisburgu. Biuro zostało zarejestrowane w Straelen, niedaleko holenderskiej granicy, jednak to jest tylko skrzynka pocztowa, gdzie firma odbiera pocztę. Na początku 2010 r., firma została przejęta przez inną firmę o nazwie Steva w wyniku bankructwa. Steva prowadzi hodowlę roślin w Rhede i otrzymała na ten cel ponad 250 tys. euro publicznych pieniędzy. Szef Gerd Steverding jest krewnym Matthias Steverdinga, udziałowca Grenzland Produktions und Handels GmbH. W ten sposób, wszystko pozostało w rodzinie.

Badając dalej sprawę, FAU zdobyło informację, że właściciele Grenzland nie tylko prowadzą firmę w Rhede, ale też sklepy o nazwie "Diabeł roślinny" w Duisburgu i Bocholt. Michael Klein, szef Grenzen, również prowadził firmę w Venlo, w Holandii. Tam też zatrudniano pracowników z Polski. FAU odkryło zagmatwaną sieć firm, bankructw, przejęć i fikcyjnych adresów. W tej sieci zaplątało się kilkudziesięciu pracowników, którzy nie otrzymali wynagrodzeń i którzy musieli mieszkać w trudnych warunkach. Pracownicy nie wiedzieli prawie nic o firmie, w której pracowali.

Pracownicy z Niemiec otrzymują prace dorywcze w szklarniach, ale pracownicy z Polski nie są w ogóle zatrudnieni i nie odprowadza się za nich składek ubezpieczeniowych. Zamiast tego, muszą zakładać firmę i podpisać formularz zwolnienia z podatku dochodowego dla małych firm. Wielu pracowników nie rozumiało, co podpisują w języku niemieckim. Firma wystawia faktury za pracę, według wykonanej pracy. Pracownicy nie wiedzieli nawet, czy mieli ubezpieczenie zdrowotne.
To oczywiste, że w tym przypadku nie można mówić o samozatrudnieniu. To tylko sposób, z którego korzystają przedsiębiorcy, by uniknąć opłacania ubezpieczenia i składek emerytalno-rentowych za normalnie zatrudnionych pracowników kontraktowych. Sądy w Niemczech wielokrotnie wydawały wyroki stwierdzające nieważność takich form samozatrudnienia i nakazywały pracodawcom zapłatę zaległych składek.

Sytuacja polskich i niemieckich pracowników jest w zasadzie identyczna: firma wszystkim zalega pieniądze. FAU zdobyło dokumentację 7 polskich pracowników z Rhede, którym firma jest winna w sumie kilka tysięcy euro. 21 niemieckich pracowników podpisało oświadczenie potwierdzające godziny przepracowane przez ich polskich kolegów. Obecnie, czterech pracowników z Polski nadal przebywa w Rhede. Trzech z nich zrezygnowało z pracy w styczniu. Pod koniec lutego, pracownicy nadal nie mieli wypłaconych pensji za styczeń. Gdy zagrozili odejściem, firma zapłaciła czwórce z nich zaległe wynagrodzenia za styczeń. Niektórzy pracowali nadal, a inni zwrócili się do Sądu Pracy. Jednak sytuacja pozostałych pracowników jest bardzo niepewna. Mieszkają w opustoszałym hotelu i muszą sobie radzić sami.

Po wielu dyskusjach z pracownikami, przejrzeniu dokumentów i konsultacjami z prawnikami, FAU zażądało, by firma natychmiast zapłaciła zaległe wynagrodzenia. Właściciele firmy oficjalnie nie zareagowali. Jeden z właścicieli pojawił się tylko w hotelu i złorzeczył pracownikom. FAU postanowiło zatem założyć sprawę w sądzie przeciwko firmie.

Z powodu braku reakcji firmy, kilka grup należących do regionalnej struktury FAU postanowiło poinformować klientów firmy o jej praktykach. Pierwsza akcja odbyła się wczoraj w Duisburgu, pod sklepem „Roślinny Diabeł”. Inne akcje są planowane w Rhede, Duisburgu i Venlo. Gazety zaczęły już pisać o tej sprawie. 

FAU domaga się natychmiastowego zaprzestania nieuczciwych praktyk przez firmę, zapłacenia zaległych wynagrodzeń i pilnowania terminowej wypłaty wynagrodzeń w przyszłości.

Kilka lat temu, w regionie Munster FAU doprowadziło do zamknięcia gospodarstwa rolnego, które nie płaciło wynagrodzeń pracownikom z Hiszpanii. Po tygodniowej kampanii informacyjnej i publikacjach w prasie, władze podatkowe ściągnęły zaległe składki ubezpieczeniowe i podatki. Firma została zlikwidowana.

2 comments: