Prezes Otto Workforce z Holandii, Frank van Gool, na tyle przejął się sprawą, że udzielił wywiadu portalowi, który opublikował informację. Skorzystał przy tym ze starej śpiewki, powtarzanej zawsze, gdy firma zostanie przyłapana na kolejnym oszustwie: "przy takiej liczbie zatrudnionych przez nas osób, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony". Zasłonił się też korzystnymi wynikami ankiet przeprowadzanych z pracownikami. Stwierdził, również: "zapewne, niektórzy z naszych pracowników popełniają błędy. Zawsze jesteśmy otwarci na dyskusję, ale bez krzyczenia i oskarżania".
Frank van Gool stosuje taktykę polegającą na indywidualnym „dogadywaniu się” z pokrzywdzonymi pracownikami, by uniknąć negatywnego rozgłosu. Jednak sprawy pracowników są rozwiązywne tylko tam, gdzie faktycznie doszło do rozgłosu. Pokazuje to, że bezpośrednie uderzanie w nieuczciwych pracodawców zawsze przynosi pozytywne rezultaty.
Jak się właśnie dowiedzieliśmy, są już pierwsze konkretne efekty nacisku. Firma przesłała poszkodowanemu pracownikowi formularz od holenderskiego ubezpieczyciela i obiecała zapłacić wynagrodzenie za zwolnienie chorobowe w poniedziałek. Zobaczymy czy firma dotrzyma obietnicy.
Jeśli nie, szykujemy firmie kolejne niespodziewane wizyty i niepożądaną atencję mediów.
No comments:
Post a Comment