8.13.2011

Londyn: Mieszkańcy Deptford demonstrują przeciwko społecznym przyczynom zamieszek

W środę 10 sierpnia grupka aktywistów politycznych dołączyła do około 200 mieszkańców Deptford i Lewisham w demonstracji pod szyldem Deptford UNITY, przeciwko nierównościom społecznym stojącym za ostatnimi zamieszkami i niepokojami w całym kraju. Decyzję o demonstracji uzgodniono poprzedniego wieczoru na spontanicznym zgromadzeniu sąsiedzkim na Deptford High Street, podczas którego dyskusja przeszła w ciągu kilku godzin od tematu bezpieczeństwa pożarowego do kwestii problemów politycznych i społecznych.


W atmosferze napięcia i strachu, z oddziałami EDL będącymi w stanie mobilizacji w pobliskim Etham, przekonanie sąsiadów by przyłączyli się do demonstracji było żmudną walką. W końcu zmęczenie londyńczyków było widoczne w nieśmiałych przeprosinach rzeszy ludzi i w jawnie „pokojowej” naturze marszu, podczas którego mętnie mówiono o „dyscyplinie” w czasie, gdy będzie on przechodzić przez obszary, na których wystąpiły gwałtowne starcia między mieszkańcami a policją.

Obecność policji na demonstracji była jak zwykle przesadna – konna policja z przodu i po bokach oraz mnóstwo białej policji pchającej i przekrzykującej demonstrantów. Policjanci powiedzieli także muzułmańskiej młodzieży, która zebrała się pod meczetem, że ten marsz jest skrajnie prawicowy, pomimo sztandarów i okrzyków uczestników „Wińcie rząd, nie nasze dzieci” oraz widocznej liczby demonstrantów o innym kolorze skóry, niż biały.

Mimo to, do marszu dołączyło wielu przechodniów, w tym ludzie na łyżworolkach, o których pisano na Twitterze „grupa czarnej młodzieży ze smartfonami”. South London Solidarity Federation starała się przezwyciężać napięcia etniczne i ignorować fanatyzm miejscowej białej „elity Twittera”, kolportując ulotki, w których grupa mówiła o swojej sympatii dla młodzieży uczestniczącej w zamieszkach, ale wzywała jednocześnie do organizowania się i skupienia swojej wściekłości na konstruktywnej zmianie swojej sytuacji.

Gdy marsz dotarł do ratusza Lewisham, ktoś dorwał się do mikrofonu, by lansować związki zawodowe, podczas gdy młody czarny mężczyzna i Azjatka mówili o swoich doświadczeniach i problemach, jakie napotykają z policją oraz o życiu w biednej części Londynu. Jednocześnie, Channel 4 News i irańska Press TV krążyły wokół robiąc wywiady z demonstrantami.

Ostatecznie demonstracja okazała się lekkim sukcesem. Nie wzięło w nim udziału tak wielu mieszkańców, jak się spodziewano w sytuacji gdy Socjalistyczna Partia Pracy i Lewisham Anti-Cuts Alliance starała się zrzucić winę za zamieszki na "cięcia", co było płytkie i nieprzemyślane. Przyczyny ostatnich zamieszek są o wiele bardziej fundamentalne, niż ostatnie cięcia budżetowe, wskazujące na atomizację życia społecznego, wycofanie i gniew na naszych osiedlach. Wysiłki mieszkańców Deptford, by podejmować rozmowy między sobą i kolektywizować własne problemy są pozytywne. Razem możemy walczyć o poprawę naszego życia i naszych okolic.

Co jest niepokojące, napięcia na tle rasowym znowu wznoszą swą odrażającą głowę i SLSF solidaryzuje się ze spontanicznymi demonstracjami czarnych ludzi z Lewisham, którzy zebrali się kilka godzin później przeciwko EDL po to, by skandować „Pokojowy protest, jesteśmy tu, by chronić naszą społeczność”, po czym otoczyło ich więcej policjantów. Wszelkie próby skrajnej prawicy i policji, którzy próbowali powstrzymać białych ludzi przed dołączeniem do nich, dzieląc nas według podziałów rasowych, powinny spotkać się z oporem mieszkańców Lewisham wszystkich kolorów skóry.

Wreszcie, gdy reakcja państwa jest teraz w szczycie sił, musimy działać, aby bronić oskarżonych o zamieszki i grabieże, których dokonano w ostatnim tygodniu. Oznacza to mobilizację w obronie przed politycznie motywowanymi eksmisjami oraz cięciami świadczeń, jak również dostarczanie pomocy prawnej i solidarność z tymi, którym stawia się zarzuty

No comments:

Post a Comment